niedziela, 07 grudnia 2008
Dużo będzie i nigdy nie dość wiary krzepkiej w to życie jak w baśń aż po miłość co stanie ość aż po przyjaźń co stanie się jaźń Dużo będzie to dobrze i źle złudzeń pięknych przejrzystych jak łza aż po sens co stanie się sen aż po jawę co stanie się ja Dużo będzie niż porwie ją wiatr niewymowy skulonej u warg zmilczeń balsam co stanie się sam aż po ciszę co stanie się sza... /Mirek Czyżykiewicz/ Moniczko, pięknych urodzin, cudownego życia!!! An.Zouki
sobota, 22 listopada 2008
Tak sobie pomyślałam, że przedstawię te wszystkie swoje ostatnie przemyślenia, wątpliwości, złości, smutki, dedukcje i wnioski wierszem (a co). Nie wiem czy Wam sie spodoba, czekam z pokorą na Waszą reakcję: Jest słowo, które obrabiam pomiędzy wierszami Zdegustowana prostotą jego ordynarnej klęski Jak w oka mgnieniu pozostajemy sami Świecąc czarnymi, pustymi oczodołami, dziwiąc się że niema już ani jednej łezki. Jest wszechświat co potężniejszy jest od wiary Ziemia na której wciąż nie mogę znaleźć jednej ścieżki Zbyt ubita i zimna ta gleba, by złożyć moje światy Dotknąwszy ciała, gasną wszystkie gwiazdy pokładam się na niej obok wyschniętej rzeki. Są sny nieskończone i jeszcze nie wyśnione, W nich odbija się obłęd, jak wieczne echo Wspomnienie, ulepionych skrzydeł, urojonych. Rosły wciąż tak piękne, radośnie umajone Świat, który istniał jeszcze wtedy i błękitne niebo. Są wiersze, którym też pochylam się w pas Zapisane słowo jak dziecko hałaśliwie rośnie Czy to dla trupa, któremu skończył się Czas? Jak zbrodnia powtarzane, że stworzone dla Nas Pamięć śmiertelnego geniuszu, muzy co była we śnie. Anna Zouki
środa, 12 listopada 2008
Patrząc na Monikę (na zdjęciu) i siebie przy okazji… …myślę, że kobiety w obecnych czasach mają bardzo pod górkę. A wszystko przez płeć przeciwną a zarazem przedziwną. Ukochany mężczyzna komplikuje najprostsze rzeczy, które wydawałoby się, że same się rozwiążą, a jednak jest inaczej - powstaje saga brazylijska z domieszką ponurego dramatu skandynawskiego i krwawego horroru typu Gore. W naszych oczach odbija się szaleństwo i desperacja. Niby wyglądamy na kobiety wyzwolone, ale jednak nie do końca (otumanione swoją szmatką /patrz zdjęcie/- nawiązując do naszych sióstr z Bliskiego i Dalekiego Wschodu). Szaleństwo powstaje na skutek:
Desperacja zaś następuje przy braku chęci tłumaczenia czegokolwiek sobie i jemu. Dyktowana jest prostymi instynktami znanymi jako przestarzałe „emocje”. I nie poradzi tu nikt. Ciekawe też są pewne nieprzewidziane, powtarzające się przygody – każda inna, a prowadzące do lekkiego niepokoju (czytaj narastająca schiza). Mogę tu dać przykład fragment korespondencji sms-owej pomiędzy ukochanym a ukochaną, która oczekuje stęskniona na lotnisku.: ON: Skarb wylatujemy za pół godziny. Bardzo tęsknie. Do zobaczenia na lotnisku za dwie godzinki. Całuje. ONA: Czekam, wyjeżdżam niebawem na lotnisko. Całuje. Pa Po pól godzinie: ON: Samolot odjechał bez nas. Francja elegancja k….. (to było lotnisko w tymże kraju). Dam znać o której wylecimy. Nie denerwuj. Całuję ONA (nieco zdziwiona): Jak to bez Was? A gdzie byliście? Buziak. ON: Skarb. Część ekipy poleciała (było ich więcej – taki służbowy wyjazd). Mnie trzepali na bramce. Całuje ONA: Co robili? Dlaczego? Co miałeś? Oni tak, czemu Ty nie? Buziak ON: Bo wcześniej byli przetrzepani na bramce. Air France ma przerąbane u mnie. Całuje ONA (bezsilna): Jak to? Buzi ON: Teraz zrobili ewakuacje. Porąbało tych Francuzów. Ja też caluje … Do powyższych punktów można by dodać jeszcze jeden: domyślić się całej niewypowiedzianej reszty. Założenie przecież jest takie, że kobieta (związana emocjonalnie) wszystko wie bez niepotrzebnych słów. I zapewniam, że bardzo się stara choć może oczywiście się pomylić, co prowadzi do jeszcze ciekawszych wydarzeń, niekoniecznie z happy-endem. Nam po prostu nie wypada nie wiedzieć, nie rozumieć i nie mieć zdania, które byłoby indywidualne lecz zgodne z myślą naszego ukochanego, a przynajmniej by tak to pojmował… Jest jeszcze wiele innych aspektów życia powodujących większą lub mniejszą wyżynę, dolinę czy całkowitą depresję (dzieci, praca, itp.), ale o tym potem… w każdym razie nigdy nie jest równo na tej Ziemii…ale nie w tym jest rzecz… Nie wiem jak Ty Moniko, ale ja i tak bardzo kocham to życie pod górkę…ALLEZ!!! P.S. Przepraszam za tak długą nieobecność, allez wróciłam dopiero z Egiptu (co po trosze też jest natchnieniem do tej notki). Ciekawe fotki można zobaczyć na portalu WWW.nasza-klasa.pl. An.Zouki
Patrząc na Anię i na siebie na tym zdjęciu... ...zgadzam się i podpisuję pod powyższym. Jest też tak, że niezrozumienie wynika na innych płaszczyznach. Dla przykładu: Pewien pan od dziecka lubi filmy wojenne - nie byle jakie filmy wojenne:) Fascynują go wątki szpiegowskie, stąd w wyobraźni staje się agentem do zadań specjalnych, wywiadowcą (do szkoły na wywiadówki nie chadza, gdyż to zajęcie dla pań) Klossem, czy też innym Stirlitzem. Ale mało tego - namawia swoją partnerkę do wspólnego oglądania przygód odważnych bohaterów. Siadają i oglądają. On przeżywa, ona myśli i marzy. Kloss jej nie pasuje, bo ugania się za kobietami (w sumie one za nim) Stirlitz zaś: mówi mało, dużo myśli, stroni od kontaktów damsko-męskich, męsko- męskich, i w ogóle od kontaktów z ludźmi jako takich, nic nie wiadomo o tym, jakoby przebywał w domu, żonę widzi tylko raz, a i tak nie może do niej podjeść. Tylko myśli o swojej ojczyźnie, myśli i kombinuje - IDEAŁ! "Siedemnaście mgnień wiosny" mija jak jeden dzień i wszyscy są zadowoleni. Ona, bo film okazał się nawet udany, on, bo... postawił na swoim i pokazał jej, że ma dobry gust i zna się na filmach, jak mało kto! Ona myśli, że tych jej "wiosennych mgnień" jest już siedemnaście x2, nawet wspólnych jest trochę więcej, a on, że odniósł sukces dydaktyczny. I nie ma znaczenia, że "oglądali" inaczej. On jest taki miły, przychodzi do niej po obiedzie i mówi, że najadł się, jak mały miś, aż mu żeberka rozpycha (takie eufemistyczne określenie zwrotu: "nażarłem się jak świnia", he he) i prosi, by mu ten brzuszek pomasować. Ona wzruszona i poruszona, chwali giętkość, wespół z wytrzymałością, jego tkanki chrzęstno- kostnej oraz powłok brzusznych i masuje brzuszek małego misia - przecież nie chce zrobić mu przykrości. Poza tym, uważa, że to urocze... ten - przed momentem - szpieg wojenny jest teraz niedźwiadkiem, docenia wielowątkowość jego wyimaginowanych osobowości:) Konkluzja jest taka, że on się cieszy, ona zaś zaśmiewa (wewnętrznie) ale nie wyśmiewa. Reasumując, nie ma się nad czym umartwiać. Fakty są takie, że porozumienie płci nie istnieje, nie istnieje nawet porozumienie międzyludzkie w pełnym sensie słowa "porozumienie" , ba! człowiek nawet sam siebie nie (z)rozumie... I ja kocham to życie pod górkę, Aniu:) Studenci filozofii przez lata uczą się, dociekają, by na końcu usłyszeć, że nikt nikogo nie zrozumie, bo każdy ma swój wewnętrzny świat i język, przy pomocy którego werbalizuje myśli i unaocznia światu to, co w nim zamieszkuje. Trzeba uznać tę sprawę za pewnik i, za przykładem Syzyfa dalej cierpliwie odgrywać rolę Prometeusza... Ech, żeby tylko tak dowiedzieć, co on myśl o niej! Trzeba próbować... a nuż się uda. Jeśli nie, zawsze pozostaje nóż... i uda... się na pewno... Słowem: BOMBA!:) Monika.
niedziela, 19 października 2008
Foto. Miro Bestecki
To już nie pierwszy dzień i nie ostatni… Mój pobyt u Ani dobiega końca. Za kilka godzin zajmę miejsce w pociągu relacji Warszawa -Szczecin - Kiedyś powrócisz do domu, no właśnie, usiądź ( jesteś przy oknie ) i zastanów się chwilę…tylko tyle. - Świetnie! Aniu, siedzisz obok mnie (na odległość dłoni) i nakazujesz mi coś napisać. I co ja mam robić?;) - Moniu, nauczyć się przede wszystkim trafiać w klawisze i skupić na treści. Te pierwsze kilka zdań zajęło nam chyba z pół godziny. -Wszystko to Twoja, tylko Twoja wina… ponieważ cały czas mnie rozśmieszasz. Powinnyśmy wyjaśnić czytającym w jakim celu założyłyśmy nasz Blox. - Jak to w jakim? – po to, by pisać. - I żeby nas czytano. Czyż nie?! - No to zacznij coś pisać, co mają czytać? - Zacznę jak wrócę do domu (i do siebie). - A dziś po prostu rozgrzewka (gimnastyka - bez zbędnych pytań) Pozdrawiamy i do zobaczenia niebawem. Monika Nicowska Anna Kieszek P.S. Annie też mylą się klawisze.
piątek, 17 października 2008
|
O autorze
Ostatnie wpisy
![]() |